Czymś, co zawsze mnie w Ewangeliach zadziwiało, była chęć Chrystusa do działania incognito. Głosił On Dobrą Nowinę, rzecz jasna, zawsze otwarcie, unikał jednak bezpośredniego wskazywania swojej boskiej natury. Uzdrowionym często zabraniał mówić, co ich spotkało; wygnanemu złemu duchowi, który wykrzykiwał, kim Chrystus naprawdę jest – stanowczo nakazał milczenie. O ile w czasie Jego działalności można to zrozumieć – czytamy wielokrotnie, że i tak trudno było Mu nauczać z powodu wielkiej ilości tłumu – o tyle najbardziej znaczące jest to utajenie Jezusa po Jego śmierci.
Uderza mnie ten obraz. Dla Jego uczniów musiała to być najtrudniejsza chwila w życiu. Nie muszę pisać dlaczego: ich Mistrz, głoszący życie wieczne dla wierzących w Niego, leży w grobie. Trzy dni! W tym czasie dokonywało się najważniejsze wydarzenie w dziejach ludzkości, nadające sens samemu jej istnieniu – ale kto o tym wiedział? Żydzi kończyli przygotowania do Paschy. Apostołowie kulili się ze strachu w Wieczerniku. A Chrystus schodził do piekieł i niósł zbawienie.
Dzisiaj jesteśmy bogatsi w wiedzę, prawda? Adorujemy Chrystusa złożonego do grobu. W Wigilię Paschalną uroczyście obchodzimy pamiątkę zmartwychwstania. W niedzielny poranek kroczymy z procesją na cześć Chrystusa do wtóru dzwonów i śpiewu. Nie sposób przeoczyć Chrystusa w Triduum…
„Swą moc ukrywa pod płaszczem niemocy” – pisał o Zbawicielu Benedykt XVI. Lubię przyjść w Wielką Sobotę przed Grób Pański, wpatrzyć się w ten płaszcz niemocy, którym okryty jest Chrystus, żeby w ciszy oczekiwania prosić o łaskę nieprzegapienia Najważniejszego.
Admin
Tak sobie myślę, że przejawem sobotniego utajenia jest święconka, kiedy to Pan Jezus, niezauważony przez tak wielu, czeka w grobie na Wigilię Paschalną. Boża dyskrecja, nasza nieuwaga.
Się to nazywa fachowo sekret mesjański Jezusa. Jest sporo do poczytania o tym…
Szanowany Panie Mateuszu,
skąd to się bierze? To incognito przed i po śmierci? A chyba nawet i teraz…
xBL
Dobre pytanie – z tym, że nie do mnie; tekst był raczej wyrazem mojego, nazwijmy to, „nabożnego zdumienia”. Jednak dzięki podpowiedzi x. Jacka znalazłem w sieci dużo wypowiedzi na ten temat ludzi mądrzejszych. Ot, pierwsza z brzegu, ojca Jacka Salija: „Zakazując mówić o swoich cudach, może zwracał
Pan Jezus uwagę na ich mesjański charakter? Świadkowie dokonywanych przez Niego
uzdrowień zapewne dość spontanicznie widzieli w Nim przede wszystkim wyjątkowego
lekarza. A przecież Jego misja była całkiem inna. On swoją nauką i cudami obwieszczał
nadejście ery mesjańskiej. (…) Temat sekretu mesjańskiego w Ewangeliach nie jest tylko
ciekawostką historyczną. Zawiera się w nim przestroga – ogromnie ważna również dzisiaj
– przed sposobami jałowego głoszenia Chrystusa”. Czyli: może Chrystus czekał (czeka?) z ujawnieniem swego mesjaństwa, aż Jego uczniowie będą mieli pełen obraz Jego misji – aby głosić ją w sposób prawidłowy?
Chrystus naprawdę jest. Jest i choć czasami może tego nie zauważamy ale jeżeli my sami będziemy tego chcieli i będziemy chcieli, że Jezus jest wszędzie i zawsze to nawet do najgorszego grzesznika przyjedzie w odpowiednim momencie i da mu szansę nawrócenia 🙂