Dzień Dziecka nie jest świętem szczególnie celebrowanym; tym, którzy nie mają w rodzinie małego szkraba, może przemknąć niezauważenie. Należy się jednak najmłodszym ten dzień szczególnej uwagi: wsłuchując się w to, co mają do powiedzenia, nie sposób się nie popaść w zadumę nad tym, co mówił o nich Chrystus w 10 rozdziale Markowej Ewangelii.
Takim skupieniem uwagi na dziecięcych słowach i zderzeniem ich ze starczym doświadczeniem jest krótkometrażowy dokument „Wszystko się może przytrafić” z 1995 r. Marcel Łoziński sfilmował rozmowy swojego przemierzającego na hulajnodze park synka z siedzącymi na ławkach starszymi osobami. Na takich kontrastach – ruchu i statyczności, młodości i starości, prostodusznej naiwności i gorzkiego doświadczenia – oparł swój film Łoziński. W każdej scenie wiara 6-letniego Tomka w to, że „wszystko może się przytrafić” okazuje się jednak dla jego rozmówców, o dziwo, nie tylko rozczulającą naiwnością, którą wypadałoby prędzej czy później zderzyć z rzeczywistością.
Przy każdej rozmowie chciałoby się chwilę zatrzymać. Pomyśleć. Ale nie ma czasu: Tomek pędzi już swoją hulajnogą do następnej ławki, ganiając po drodze za motylami. Obok morza tematów poruszanych w tych mikrodyskusjach „Wszystko się może przytrafić” mówi też o rzeczy najbardziej podstawowej: samym akcie zadawania pytań. Chłopczykowi nieustannie towarzyszy zdziwienie, zachwyt i ciekawość, które wśród dorosłych spotyka się chyba tylko u niektórych poetów. „Kiedy się dziwić przestanę/ będzie po mnie” – pisał Janusz Kofta.
Sądzę, że ten właśnie zachwyt, to ciągłe zadawanie pytań , to nieustanne zdumienie – są wśród rzeczy, które Chrystus w dzieciach upodobał, które nakazał im w sobie zatrzymać, które nakazał nam naśladować.
Admin
Dodaj komentarz