Dzisiejszy wieczór i trochę nocy spędziłem w zaprzyjaźnionej kaplicy przed Najświętszym Sakramentem. Piszę ten tekst kilkanaście minut przed zakończeniem roku. Sylwester i koniec roku to czas refleksji i podsumowań. Na granicy czasu dokonujemy bilansu. Ważymy ciężar przeszłości i przyszłości. Myślimy o innych i o sobie, przeglądamy sceny z życia, niczym album, strona po stronie. W tym dniu – może bardziej niż kiedykolwiek – mamy w sobie więcej odwagi, by przestać zajmować się innymi, a w końcu, po roku, po latach zajrzeć w głąb siebie. Chociażby po to, żeby postawić kilka pytań: jaki był ten rok? Co ważnego wydarzyło się w mojej relacji z Bogiem i ludźmi? Czy jestem wdzięczny Bogu za to, co mnie spotkało?
Koniec roku to czas, kiedy oglądamy twarze ludzi, którzy pojawiali się w naszym życiu: przychodzili i odchodzili. Niektórzy pozostali na zawsze, ale są i Tacy, którzy na zawsze odeszli. Wtedy jest tak, jakby ktoś zabrał nam nadzieję, zostaliśmy sami i wszystko skręca. Riedel śpiewał: „w życiu piękne są tylko chwile…” One dają nadzieję na powroty, na doświadczanie cudu, ale nie jednorazowego, sylwestrowo-noworocznego, ale cudu codzienności. W codzienności okazuje się najbardziej kim jesteśmy i Kto albo co jest dla nas ważne. Obyśmy zauważyli ten cud, który gdzieś tam pośród krzątaniny życia i nerwowego pędu godzin dokonuje się każdego dnia na nowo. Obyśmy dostrzegli drugiego Człowieka, który czeka na Miłość – nie taką, co to się puszy w słowach, nie abstrakcyjną, ale na bardzo realną Miłość. Obyśmy tę Miłość potrafili dawać innym, bo w chrześcijaństwie nie ma miłości deklaratywnej, jest miłość wzajemna.
Z każdym Nowym Rokiem przekraczam kolejny próg dorosłości, ale przyznać muszę, że dopiero w tym roku, mogłem o tym szczerze pomyśleć i zobaczyć swoje życie. Pewnie dlatego, że te ostatnie godziny roku spędziłem w Towarzystwie Jezusowym. Adoracja to taki czas, o którym nie da się napisać w ugładzonych słowach, tego trzeba doświadczyć.
Życzę wszystkim, aby doświadczyli w swoim życiu Ojcowskiej Miłości i Macierzyńskiej Opieki. Życzę Wam szczerze ewangelicznej wolności, żebyście się nigdy nie dali spłaszczyć i sprzedać za cenę bylejakości, która czasem błyszczy jak bombka na choince, ale w środku jest pusta. Modlę się za Was i Was o modlitwę za mnie proszę. Niech Bóg błogosławi w 2016.
ks. KR
Podobne wpisy
Komentarze
comments
Dodaj komentarz