Znowu w życiu mi nie wyszło

Categories: Blog

12185655_987248191332875_1906170603_o„Znowu w życiu mi nie wyszło…” to słowa piosenki wypowiedziane lub wyśpiewane przez tysiące a pewnie nawet miliony ludzi dziennie. Różnych ludzi, w różnych językach i na różnych kontynentach. Bo przecież każdemu, może czasem nie wyjść. A niektórym tylko czasem coś się uda.
I w sumie to nie musi być coś wielkiego, żeby wyprowadziło z równowagi.
Jeden obleje egzamin na prawo jazdy, inny dostanie jedynkę z geografii, jeszcze inny nawali w pracy, a jeszcze komuś innemu rozpadnie się związek. Najgorzej jest jak w życiu pojawi się totalne „kombo” i nagle wszystko na raz się sypie. A razem z życiem sypią się przykre słowa i kolejne sprawy legną w gruzach. Każdy ma swój krzyż i każdy musi coś w życiu nieść na swoich ramionach, by móc zbliżyć się do Boga. Jednak czy wszystko to, co złe jest naszym Krzyżem? Czy przypadkiem sami sobie nie dokładamy problemów?

Wiem, że kiedy coś się nie uda to wtedy jest bardzo ciężko przetrwać. A co dopiero nie zrobić pod wpływem emocji jakiejś większej głupoty. A o zrobieniu czegoś dobrego (kiedy jest tak totalnie źle) to już w ogóle nie wspomnę!

Gdy toniemy w morzu problemów wpadamy w panikę: krzyczymy, machamy nogami i rękami i raczej rzadko kiedy rozglądamy się za kołem ratunkowym, kiedy czasami jest tak blisko.
Łatwo mi powiedzieć, nie? No właściwie to nie, bo sama zbyt często zapominam o tym, żeby się ratować i krzycząc otwieram szeroko buzię, przez co jeszcze bardziej się topię. A na ręku mam koło ratunkowe. Dokładniej – na jednym z palców u prawej ręki znajduje się malutkie kółeczko z jednym dużym oczkiem, do którego dochodzi 10 małych kuleczek. To mój różaniec.

Mój różaniec jest ze mną zawsze. Nawet kiedy idę na imprezę, to mimo że wszystkich uwiera w tańczeniu nie zdejmuję go, bo jest dla mnie jak koło zapasowe podczas jazdy.
Żałuję tylko jednego – żałuję, że pamiętam, żeby go nie zdejmować a zapominam, że go noszę.

Żałuję, że tak łatwo się poddaję, kiedy coś idzie nie tak. Zapominam o tym, co dobre. O tym, co jest moją nadzieją. Skupiam się na tym, co mi nie wyszło i właśnie to mnie gubi! Gubi mnie lęk, nienawiść i przeogromna złość. Ty pewnie też zapominasz o swoim kole ratunkowym. Pewnie nawet nie jednym. Takim kołem mogą być listy od przyjaciela. Takim kołem mogą być rady udzielone przez rodziców. Takim kołem może być niedzielna homilia, święty obrazek z modlitwą na rewersie, Pismo Święte, różaniec albo krzyżyk na szyi. Koło ratunkowe możesz mieć także w swojej głowie, bo może nim być modlitwa.

Ważne jest to byś o takim kole pamiętał, a nie usiadł i głośno szlochał. Nie usłyszysz Boga w hałasie.
Złap za swoje koło i działaj, a wtedy Bóg podpowie Ci co masz robić, żebyś zrobił to dobrze.
Nie poddawaj się. I nie martw się o to, że się nie uda. Nie martw się, że znowu będzie „nie tak”.
Jak mawiał święty Augustyn „Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą.” .

Łap. Niech nic Ci ni umknie.
Nie martw się. Bóg jest z Tobą.
Idź. Świat nie będzie czekał.
Pracuj. Kiedyś przyniesie to efekty.
Ufaj. Inaczej umrzesz w samotności.
Trwaj. Wiara góry przenosi.
Kochaj. Bez tego życie nie miało by sensu.
Walcz. Póki masz o co walczyć.
ŻYJ!!!

Asia Ziółkowska

Podobne wpisy



Komentarze

comments

Author: Tomek Racki

Dodaj komentarz